piątek, 16 października 2015

Standardowo zaczynam dzień o 4 rano. Standardowo niewyspana, z oczami na zapałkach i marzeniem o ciepłej kołdrze. Standardowo po wypchnięcie Większej Połowy do pracy, uraczeniu Mniejszej Połowy mlekiem, siadam z myślą: za co się zabrać w pierwszej kolejności - za bałagan, który sam się pojawia w nocy, czy za stajnie.

Życie na wsi jest wspaniałe, kiedy to świadomy wybór. Ale ta świadomość w podejmowaniu takiej decyzji nie zmniejsza liczby obowiązków, nie skraca czasu potrzebnego na załatwienie najdrobniejszych spraw i nie zmniejsza dystansu do cywilizacji. Ta świadomość pozwala przypominać sobie, że jestem tu, z tym kubkiem sennej herbaty, bo tak sobie wymarzyliśmy. 
Nie wymarzyliśmy sobie jedynie relacji międzyludzkich, ale o tym innym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz