Chyba nie jestem normalną mamą i panią domu. Czy normalne mamy w czasie drzemki swoich pociech zmykają posprzątać boksy, wyczyścić nieparzystokopytne i wstawić mleko do warzenia, żeby popołudniu mieć świeży twaróg?
Ciekawe czy uda nam się zarazić syna radością z rolnictwa. Skoro my, wychowani w blokach, złapaliśmy bakcyla (no dobrze, dobrze, mąż bakcyla miał od dziecka, wszak miał babcię na wsi, ale ja?), skoro nam sprawia radość ta masa obowiązków, skoro my się tym naprawdę cieszymy.
Na razie chyba działa - Piernik piszczy na widok ciągnika, psa, kotów, kaczek i koni. Do krów podchodzi z dystansem.